Jako przyrodnik spędziłam w otoczeniu natury wiele godzin i dni. Po intensywnych działaniach umysłowych: identyfikacji roślin, wykonywaniu zdjęć fitosocjologicznych i analizie roślinnych społeczności, następowała chwila zanurzenia się w atmosferze lasu: beskidzkiego, ojcowskiego, krakowskiego. Były to lasy tak różne, a tak podobne w swym kojącym oddziaływaniu. Wejdźmy na chwilę w ich przestrzeń…
Las… Przez ciemną zieleń koron drzew przenika złota smuga. Opiera się o kępę poziomek – rozświetla i ogrzewa pachnące owoce. Omszałe kłody leżą zatopione w poduchach liści. Po wczorajszej burzy wszystkie ich pory i zakamarki nasiąknięte są wodą. Wielokształtne opary podnoszą się z wilgotnych mchów i suną z wolna w niebo. W wędrującej słonecznej smudze unoszą się owady: maleńkie muchy ćmianki o skrzydełkach pokrytych perłowymi włoskami i bzygi przypominające drobne osy. Nie brak też iskrzących się drobin: pyłku roślin, zarodników. Trzmiel zabrzęczał i zazłocił się w smudze – puchata mała kulka leci w stronę leśnej polany. Tam, w porannym słońcu, suszą się kielichy dzwonków, koronkowe talerze świerząbków i barszczu łąkowego – rośliny znanej w kuchni ludowej, wykorzystywanej do przyrządzania pożywnych zup. Bose stopy zanurzają się w chłodną zieleń traw i mchów, to w ciepło suchego igliwia wylegującego się na słonecznej ścieżce. W powietrzu wibruje śpiew ptaków. Odbijany wielokrotnie od starych pni przybywa z oddali jak dzwoneczki. Szumią drzewa, a woda pluszcze między kamieniami, w koronach drzew brzęczą spokojnie pszczoły zbierające spadź lub nektar kwiatowy. Wielokrotnie potwierdzono, że odgłosy te działają kojąco na ciało i umysł.
Powietrze – nośnik dźwięku – jest bogate, balsamiczne. Łączą się w nim aromaty liści, kory, żywicy. Wędruje w nim woń kwiatów, mrowisk, poziomek i pszczelich plastrów z barci wydzianej w wysokiej sośnie. Za ten niezwykły, leśny zapach odpowiadają związki chemiczne – atomy tworzące wzajemne relacje. Zapach lasu oddziałuje na prastare struktury w mózgu, odwołując się do poczucia bezpieczeństwa związanego z przebywaniem w naturalnym dla człowieka siedlisku. Co więcej, fitoncydy, będące produktami przemiany materii roślin, poprawiają funkcjonowanie układu odpornościowego, działają wirusobójczo, regulują reakcje na stany zapalne. Należą do nich terpeny, między innymi alfa-pinen, który unosi się nie tylko w otoczeniu drzew iglastych, ale także innych roślin i ich części, na przykład kwiatów drzew owocowych i kwiatów lipy. Wyobraźmy sobie, jak szeroko wpływa zatem na zdrowie bór sosnowy lub wiosenny las liściasty pełen kwitnących wiśni ptasich, albo pachnący lipami grąd. A to dopiero jeden związek chemiczny, jeden składnik leśnego eliksiru.
Powietrze leśne ma optymalną wilgotność, nasycone jest jonami ujemnymi – zwłaszcza w pobliżu wodospadów i wartko płynących wód. Leśny bioaerozol zawierający pyłek roślin, strzępki grzybów, bakterie, fragmenty glonów i inne cząstki, z każdym wdechem wspiera mikrobiom naszych organizmów. Ważna jest bakteria glebowa Mycobacterium vaccae, która pobudza mózg do produkcji serotoniny – neuroprzekaźnika dającego nam poczucie wewnętrznego szczęścia, regulującego rytmy okołodobowe i pełniącego wiele innych ważnych funkcji w naszych organizmach.
Wędrówka pod okapem koron drzew jest kojąca dla naszego wzroku, ponieważ kolor światła jest tam zupełnie inny niż na otwartej przestrzeni: łagodny, zielono-niebieski. To również jest efektem relacji panujących w przyrodzie, a dokładnie funkcjonowania chlorofilu – zielonego barwnika odpowiedzialnego za proces fotosyntezy. Wieczorami światło zyskuje bardzo ciepłe nuty, staje się miękkie, pomaga w regulacji snu. Kształty i faktury są w lesie rozmaite, często spotykamy nawiązania do fraktali, których widok pozytywnie wpływa na nasze umysły, otwiera na twórcze myślenie.
Las jest też po prostu piękny. Dostrzegam to za każdym razem, gdy zanurzam się w zieleń, w niesamowity, bo tajemniczy i bezpieczny zapach sosen, lub w wilgotne zarośla pachnące malinami. Czuję się w nim zdrowa, jeszcze zdrowsza, gdy moje bose stopy dotykają podłoża. Serce bije szybciej, ogarnia mnie przemożna ochota do ziewania, więc wykonuję ten atawistyczny ruch raz po raz, znów i znów. To zadziwiające przeżycie, dające wrażenie odprawiania jakiegoś zielonego rytuału. A potem następuje spokój i senność – codzienny spacer boso po trawie i po kilku dniach śpię wyśmienicie, a rano budzę się z wrażeniem, że oto nastał nowy dzień. Bezpośredni kontakt skóry z glebą i z pniami drzew wyrównuje ładunki elektryczne w ciele. Ciało osiąga stan, w którym ewoluowało w ciągłym kontakcie z podłożem, przez dziesiątki tysięcy lat, gdy nie nosiliśmy izolującego obuwia i spaliśmy na ziemi otuleni naturalnymi materiałami. W wyniku tego zjawiska, hamowanych jest wiele procesów chorobowych, których przyczyną są zaburzenia na poziomie biofizyki organizmu.
Te wszystkie elementy sprawiają, że doświadczamy jednocześnie pobudzenia umysłu oraz głębokiego odprężenia. Węch, wzrok, dotyk, smak – przyroda korzysta z wielu bram, by wspierać zdrowie pojedynczych organizmów, a zdrowe, silne organizmy to zdrowy ekosystem.
Wartościowe książki na temat kąpieli leśnych:
M. A. Clifford „Kąpiele leśne”
K. Simonienko „Lasoterapia”, „Nerwy w las”, „Terapia lasem w badaniach i praktyce”
H. García, F. Miralles „Shinrin-yoku. Japońska sztuka czerpania mocy z przyrody”
U. Felber „Leśne kąpiele. Mały poradnik z leśnymi ćwiczeniami”
Quing Li „Shinrin-yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych”
Kraków i jego okolice obfitują w lasy o różnym charakterze i rozmaitej roślinności. W granicach miasta do spacerów zachęcają np. Las Wolski, Lasy Tynieckie, Uroczysko Skotniki, Las Borkowski, Uroczysko Rajsko, a także Las Witkowicki, czy też Lasek Mogilski. Wokół Krakowa odwiedzić można lasy Pogórza Karpackiego, Beskidów, Jury Krakowsko-Częstochowskiej i doliny Wisły, np. Puszczę Niepołomicką. Zanurzmy się w nich, odpocznijmy i zgromadźmy nowe siły.
dr Maria Janicka
kolebkawedrowek@gmail.com
Kraków Kalendarz Wydarzeń – dodaj wpis