W okresie przedświątecznym sporo troszczymy się o świąteczne prezenty. Bóg jednak zachęca: “Troszczcie się o dary duchowe”. Bóg jest Duchem, więc dary duchowe od Boga wydają się oczywiste. Czego tak naprawdę możemy oczekiwać od Boga? W przestrzeni materialnej – dysponujemy wszystkim, co stworzył. Ale w przestrzeni duchowej Bóg udziela samego siebie!
W spotkaniu Człowiek- Bóg człowiek może stać się Bożym narzędziem, jeśli Boskie obdarowanie objawi się w człowieku.
Możemy mówić tu o natchnieniach, objawieniu światła. Jednak pełnia Zbawczego dzieła Chrystusa prowadzi nas do dnia pięćdziesiątnicy. Dar Ducha Świętego jest bożym pragnieniem. Bóg pragnie udzielać Swego Ducha każdemu z nas, byśmy stali się Jego współpracownikami.
Boskie tchnienie staje się naszym pokrewieństwem z Bogiem. Dar Boga samego, który nam się daje – staje się obecny w życiu tych, którzy przyjmują osobę Zbawiciela – Jezusa.
Zatrzymanie się na uzdrowieniach może sprawić, że nie damy się Bogu poprowadzić dalej.
Bóg pragnie, by Boże dary się w nas objawiały. Jednak istotną konsekwencją przyjścia Ducha Świętego jest świętość.
Często Świętość myli się nam z Dobrem. Świętość jest przestrzenią Bożej obecności – to Jego dar. Różnica między dobrem a świętością jest znacznie głębsza niż między dobrem a złem. Możemy siłą woli stać się dobrym. Jednak o własnych siłach nie możemy stać się święci.
Dziś granica między świętością a dobrem zatarła się w naszej mentalności (nawet dla ludzi Kościoła). To rodzi dramatyczne skutki, bo nie wystarczy być dobrym, by należeć do Boga. Potrzebujemy Ducha Świętego, który łączy w nas Niebo z Ziemią.
Dziś nie mamy świadomości sacrum. Świętość miejsca, świętość czasu, granica się nam zaciera – nie umiemy uszanować Najświętszego Sakramentu, nie umiemy uszanować niedzieli.
Nie chodzimy do Kościoła, by stać się lepsi. Chodzimy, by stać się świętymi, by być w Łasce. Już nie Ewangelia, a światy przekonał wielu, że wystarczy być dobrym.
Jeśli nie spotykamy Jezusa, żyjemy daleko od Boga. Jeśli jednak poznajemy Boże obdarowanie, łaskę naszego przymierza z Bogiem – potrzebujemy należeć do Boga i jedności z Nim. Chcemy być do Jego dyspozycji.
Męczennicy nie oddają życia za bycie dobrym, boją się utraty świętości – jedności i łączności z Bogiem.
Tłumaczenie tego osobom niewtajemniczonym, nie znającym Boga jest bezzasadne. Natomiast każde przyjęcie Bożego daru rodzi w nas owoce. Wejście na Bożą drogę – rodzi doświadczenie owocowania.