Pierwszy nurt, nazwijmy go patrzeniem, wymaga od malarza zmagania się z uwarunkowaniami miejsca i chwili: „uciekającym” czasem, wiatrem, gapiami, owadami. Motywy tego malarstwa pojawiają się „sezonowo” wraz ze zmieniającymi się porami roku lub są też notatkami szczególnych wydarzeń, odkryć czy przeżyć, które przydarzają się w ciągu zwyczajnego życia. Najważniejsze jednak jest stopienia się z motywem – Joga, jak to określał Profesor Nowosielski – gdy „ja” malarza przestaje istnieć. Ten rodzaj malowania jest szalenie fascynujący przez tą szczególną ekstazę, gdy czas, przeszłość i przyszłość przestają istnieć, a istnieje wieczne TERAZ.
Drugi nurt malowania, nazywam go abstrakcyjnym, chociaż w istocie stanowi on reakcję na impulsy przychodzące z nieznanych obszarów naszego świata. Bo, tak jak oko ludzkie widzi bardzo wąskie spektrum fal elektromagnetycznych, tak i nasz układ zmysłowo-odbiorczy obejmuje tylko wycinek zjawisk. Ustawienie swojego „układu odbiorczego” w stan absolutnej pasywności, tak jak odbiornik radiowy ustawiamy na taką, a nie inną stację, pozwala na uczestniczenie w CZYMŚ, co przeczuwam jako istniejące i mające wpływ na sprawy, tu, na naszej ziemi. Szukam odpowiedniego wyrazu dla tych niejasnych impulsów środkami malarskimi. Pomimo dominującego wrażenia ubogości i ograniczenia operowanymi środkami malarskimi dokonałem paru odkryć poszerzających skalę sensoryczną obrazów. Biel na bieli, świecenie bieli, ciemna biel, świecąca czerń. Rozbudowanie skali barwnej w mikroskali, gdzie kolor bardziej odbiera się przez dotyk, niż przez wzrok. Długotrwała praca bez olśniewających efektów i nagłych zmian. Cisza i spokój. Kontemplacja – bardziej słuchanie niż działanie.
Wierzę, że oddawanie się żywiołowi malowania bezpośrednio z natury i tego „wyczekiwania” na obraz, na ten moment, aż on sam zechce objawić się malarzowi, doprowadzi w końcu do syntezy tego przemijalnego i nieprzemijalnego.”
Zdjęcia: Vladimir Milanov.
